|
Życie
Większość mojego, bądź co bądź, krótkiego życia, rozgrywała się w Wołowie. Tu się wychowałem (czy może bardziej - nie wychowałem), bawiłem z Krzysiem Kudybą, uczyłem i uczę nadal. Chodziłem do trzech szkół - S.P. nr 3 im. Bolka Chrobrego (słynna 'trojka') - pięć lat; S.P. nr 2 im. Orląt Lwowskich (słynna 'dwójka') - cały jeden rok; Publicznie Gimazjum im. ks. Twardowskiego - na razie trzy lata, być może więcej. Kolegów prawie nie miałem (poza wspomnianym Krzysiem - teraz udaje, że mnie nie zna, niewdzięcznik), a wszystkie zabawy polegały głównie na śmiganiu samochodzikami po torze, który się aż od tego zepsuł. Z tych tragiczniejszych rzeczy to: siostra ugryzła mnie w plecy w wieku lat może pół (ryk na całą chłupę + blizna do dziś), poparzyłem sobie całą dolną część prawej nogi czystym wrzątkiem (tydzień w szpitalu, blizna do dziś) i dostałem w oko patykiem wystrzelonym z łuku (prawdopodbnie przez to mogę dziś robić zeza, kiedy chcę). Gdzieś tam jeszcze po drodze złapałem astmę, którą hoduję do dziś, Ogólnie to nawet fajnie było przez te 15 lat, tylko dzieciństwa swego nie pamiętam, a ponoć tyle się działo...
Kluczowe daty:
27 kwiecień 1991 roku - przychodzi na świat niejaki Bartosz Krajka, syn Beaty i (prawdopodbnie) Wojciecha
1 wrzesień 1998 roku - Niejaki Bartosz Krajka idzie po raz pierwszy do szkoły. Dzikie wrzaski w domu uciszyło dopiero przekupstwo lizakiem. Wtedy też poznaje Kamila Muzykę, który w krótkim czasie okazuje się satanistą.
Wakacje 2003 - pierwsza wycieczka zagraniczna Bartosza. Wybrał się do Czech, aby zobaczyć skalne miasteczko (ale nie oszukujmy się - głównie po to, żeby spróbować słynnego czeskiego piwa).
Lipiec 2006 - jedzie do Karpacza na zasłużony wypoczynek i po raz pierwszy w życiu wchodzi (a raczej wturluje się) na Śnieżkę. Jak sam relacjonuje - "A wysoko że ja pier***ę!"
|